Pokazanie historii kontrowersyjnej i drażliwej politycznie nie jest nigdy zadaniem prostym. Opinia publiczna zdecydowanie nie wyzbyła się jeszcze nazbyt emocjonalnego podejścia do takich tworów – część osób uważa je zawsze za szkalujące bohaterów historycznych lub rozdrapujące niepotrzebnie rany całych narodów. To błędne podejście – aby naród mógł się rozwijać, musi być świadom popełnionych błędów w nawet większym stopniu niż zwycięstw.

Film Wołyń – czy jest niewygodny?

Film Wołyń w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego już samą ideą spowodował wiele kontrowersji – do tego stopnia, że reżyser miał duże problemy ze znalezieniem źródła sfinansowania swojego projektu. Pokazanie historii tego kalibru wymaga odwagi i świadomości, że nie wszystkim to się spodoba – w tym przypadku zareagowały liczne środowiska na Ukrainie, a także mnóstwo polskich. Trudno uznać takie podejście za słuszne – może i zupełnie fikcyjną historię o ludobójstwie można uznać za szkalującą, ale na pewno nie taką, która chce być wierna faktom historycznym.

Smarzowski – reżyser wyklęty.

Wojciech Smarzowski za swoją misję uznał przedstawianie faktów wstydliwych dla naszego polskiego narodu. Pijaństwo, wady wsi, policji, duchowieństwa – on bezwzględnie rozprawia się ze wszystkimi przywarami społeczeństwa i ma z tego powodu całą masę wrogów. Warto przytoczyć tutaj słynny cytat z Winstona Churchilla – „Masz wrogów? To dobrze, to znaczy że broniłeś czegoś w swoim życiu”. To zdanie chyba najlepiej podkreśla, jak ważną rolę pełni obecnie ten reżyser i nie należy go absolutnie szkalować, a zamiast tego poddać pod refleksję jego trudne filmy.